niedziela, 7 lipca 2013

No nie ma się czego bać (HimChan - B.A.P)

A więc tak, ten scenariusz jest napisany "fachową ręką " gdyż napisała go moja Nonka Nataszka . Miałam wstawiać tylko swoje scenariusze, ale postanowiłam, że musicie sobie to przeczytać naprawdę warto !! ZAPRASZAM ;)



Właśnie w myślach powtarzałaś sobie kroki układu, którego ostatnio nauczyłaś się na zajęciach. Szłaś chodnikiem i nie zwracając uwagę na resztę ponurej rzeczywistości, unosiłaś swoje myśli daleko do fikcyjnego studia tanecznego ćwicząc swój nowy układ.

- SUKO! UWAŻAJ JAK CHODZISZ! – twoje przemyślenia przerwał zbulwersowany rowerzysta, który przypuszczasz zmuszony był do nagłego hamowania z twojej winy.

- Sorry, sorry.. Nie musisz się tak drzeć – wymamrotałaś usuwając mu się z drogi.

Wnerwiony rowerzysta wydusił z siebie wiązankę przekleństw, skrytykował cię wzrokiem i nie odzywając się, wsiadł na rower i odjechał.

- Takim spojrzeniem to sobie patrz na swoją dupę… - już miałaś mu krzyknąć na „dowidzenia”, kiedy ukłuł cię jeszcze większy gniew…

Ten sposób patrzenia się na ciebie, tak jakbyś była gorsza. Znasz to uczucie i spojrzenie. Wiesz kto tak zawsze na ciebie patrzy, za co nienawidzisz tej osoby. To ta osoba z którą zaraz zostało dane ci się spotkać. Ten okropny przydupas, którego wykastrowałabyś jak kota. Twój instruktor tańca - wredny, zadufany w sobie HimChan.

Chodzisz do niego na zajęcia już dobre parę lat i pomimo, że nienawidzisz go jako osoby, to kochasz jego styl. Jest dobrym nauczycielem..

„Ta zależy dla kogo” – twoja irytacja sięgała zenitu. Zawsze zwracał uwagę i krzyczał tylko na ciebie. Kiedy robiłaś coś poprawnie, to on i tak szukał najmniejszego błędu, zostawiając resztę zespołu na lipnym końcu.

„Powalony cham” – dwa słowa, które twoim zdaniem idealnie go opisują.

Nim się obejrzałaś, twoje rozmyślania trwały tak długo, że stałaś właśnie przed wejściem do studia.

- Eh.. niech piekło się zacznie – dodałaś sobie otuchy tymi miłymi słowami i weszłaś do środka.

. . . . .

- DoBrryy…. –przywitałaś się z resztą wchodząc do sali ćwiczeń, rzuciłaś swój plecak w kąt i ściągnęłaś górę od dresu.

- Tylko dobry? Gadaj jak ci poszło ostatnio na zawodach?! Tańczyłaś do Mblaq’u It’s war, nie? Jak ćwiczyłaś ten układ ostatnio na zajęciach, byłem wniebowzięty! Wygrałaś?! – Jak zawsze twój nabuzowany kolega z zajęć nadmiernie się ekscytował. Taki słodki, szczególnie kiedy robił aegyo, bo go prosiłaś. Prosiłaś? BŁAGAŁAŚ! Wyglądał wtedy jak miliony jednorożców, kupa słodyczy i innych pierdółek typu „Tęcza”.

„Słodziak” – nic innego go nie opisywało tak dobrze.

- Zelo, spokojnie. Nie unoś się tak, w końcu to ja tam byłam, a nie mam takich ekscytacji jak ty – czasem zdaje ci się, że to on odebrał tobie tą dziecinną stronę. Może to i lepiej?

- No to gadaj! Jak było?! Pierwsze miejsce? Drugie!? – złapał cię za ramiona i potrząsną – GAADAJ!

- Hah, mówię ci uspokój się! Poszłam – to prawda, ale nie występowałam – pogłaskałaś go po policzku, kiedy zobaczyłaś w jego oczach łezkę – No heej! To ja tak zdecydowałam! Nie płacz, Jelly! – kciukiem wytarłaś mu rzeczoną łzę, która już spłynęła mu po policzku.

Chłopak patrzył się na ciebie jak szczeniaczek, który może rozkruszyć serce nawet największego tyrana.. Aż wybuchł - Boziu.. Pewnie jest ci tak smutno! Nie płacz! Następnym razem wszystko się ułoży! Wygrasz, obiecuję! – Obią cię lewą ręką w pasie, a drugą przycisną twoją głowę do swoich obojczyków.

„ Cóż, co jak co.. Ale ten metr 86 robi swoje.” – pomyślałaś.

- Zelo, nic mi nie jest. Po prostu nie wzięłam udziału. Nie chciałam brać – pogłaskałaś go po plecach.

- Właśnie Zelo! Nie płacz młody! – Wzruszony YoungJae krzykną w waszą stronę z drugiego końca studia. To nic nowego, że się przytulaliście, Zelo zawsze do kogoś się przytulał lub płakał.

- Posłuchaj Jae! – następny głos doszedł z końca sali - Serio to jej sprawa, że nie wzięła udziału. Nie rób z tego takiej wielkiej afery! Szybko przestańcie się tulić, bo wbije Him i nam dupy pourywa i zrobi sobie z nich ozdoby nad kominkiem! Wiecie, że lubi grać „ tego złego” Aw, nasz Channie… - Daehyun urwał.

Zdziwiłaś się dlaczego tak nagle ucichł i popatrzyłaś się na niego odrywając głowę od Zelo.

Dae stał jak wryty i patrzył się w przestrzeń za tobą z tak przerażoną miną, jakby zobaczył ciebie bez makijażu. Choi również odwrócił wzrok na Daehyuna, po czym zwrócił twarz w miejsce wpatrywania się Hyuna. Podążyłaś za nim, odwróciłaś głowę ze siebie i cię zamurowało.

W wejściu stał HimChan.

.

.

.



KUR*A W WEJŚCIU STAŁ HIMCHAN!

Nie dość, że okazujesz uczucia płaczącemu Żelkowi to Dae nazwał go „Channie”.

ZŁAMALIŚCIE 2 NAJWAŻNIEJSZE ZASADY!

Zero uczuć pomiędzy uczniami w studiu i ZERO PRZEZWISK CHANA.

- No to kurde, trafił kij na szmatę.. - burkną YoungJae.

HimChan ( cały czerwony ) podszedł do ciebie i Choi’a, rozdzielił was, popychając młodszego na posadzkę i krzykną :

- WSZYSCY KURWA WYPIERDOUT MI Z BUDYNKU!

„No i się zacznie..” – westchnęłaś i zrobiłaś krok w kierunku Zelo z chęcią pomocy mu przy wstawaniu i ewakuowaniu się z pomieszczenia. Na twoje nieszczęście HimChan złapał twój nadgarstek i z diabelskim uśmieszkiem powiedział:

- O nie słońce, ty zostajesz tutaj. Pogadamy sobie jak wkurwiony mężczyzna z upierdliwą kobietą.

- Że co..? – „Czym ja zawiniłam?! Co mu do cholery zrobiłam?!” – oburzyłaś się i wyrywając mu nadgarstek podeszłaś do barierki obok ściany, czekając na swój wyrok.

YoungJae strasznie się ociągał, Dae od razu wybiegł a Zelo ze smutnym spojrzeniem pomachał ci na „Dowidzenia”.

Zostaliście już sami w studio i z irytacją czekałaś na swój „wyrok”.

- No mów. Co ode mnie chcesz? Nie mam ochoty długo patrzeć na twój ryj.. – momentalnie zabrakło ci powietrza. HimChan pociągną cię i z całej siły przycisną do podłogi, siadając na tobie okrakiem i przybliżając swoją twarz do twojej. Jedną ręką przygwoździł twoje nadgarstki do podłogi nad twoją głowa, a drugą trzymał twoją szczękę tak, abyś była twarzą zwrócona do niego.

- Co ty do cholery wyrabiasz?! PUSZCZAJ! – zaczęłaś się miotać i krzyczeć, ale to na nic.

- Hej, młoda spokojnie. Mam kilka pytań, od ciebie zależy czy dobrze odpowiesz czy też nie. – próbowałaś jeszcze się wydostać z jego uścisku, po czym opadłaś bezwładnie na podłogę. Nie miałaś już siły, był zbyt mocny.

– No to gadaj, co tam chcesz. Nigdy cię nie uczyli o zwyczajnej rozmowie? Od razu przechodzisz do molestowania? – gdybyś mogła, powyrywałabyś mu wszystkie włosy.

- Uczyli, uczyli. Lecz w twoim przypadku czasem trudno mi się powstrzymać – głupio się uśmiechną i przejechał kciukiem po twoim policzku – A więc, powiedz mi. Dlaczego nie wzięłaś udziału w konkursie tanecznym? Ćwiczyłaś tak długo ten twój seksownyyyy – zniżył usta do twoich uszu – taki ładny taniec.. – podniósł twarz i oczekiwał odpowiedzi.

„ Co za zjeb.” – patrzyłaś się na niego jak ciele w malowane wrota, a twoja irytacja nie miała już granic - Wiesz dlaczego? Powinieneś wiedzieć, przecież ty tam byłeś jednym z sędzi.

- Tak dokładnie, byłem. Nie rozumiem co do ma do wiatraka?

- Wszystko. Chyba śniłeś, żebym tańczyła TEN taniec przed tobą. Nie w tym życiu i osobowości króliczku – po usłyszeniu jego przezwiska poczułaś jak mocniej ścisną twoje nadgarstki.

- Hah, to teraz jestem twoim królisiem? Miło. No i cóż.. nie było mi dane zobaczyć tańca, to zawsze mogę sobie to jakoś odbić – przygryzł usta i puścił ci oczko.

- Chyba jaj sobie robisz ze mnie, ogarnij się staruchu – chciałaś kolanem kopnąć go w krocze, kiedy ten szybko zareagował i uniemożliwił ci jakikolwiek ruch.

-Zobaczymy – i momentalnie wpił się w twoje usta.

„ Co ona kur.. WYPRAWIA?!” – myślałaś że zaraz eksplodujesz ze złości. Miotałaś się, próbowałaś wyrwać, gryźć ale to na nic.

Kim wydawał się być pochłonięty swoimi „obowiązkami”. Zaczął gładzić twoje policzki jedną dłonią, pogłębiając pocałunek. Twój oddech przyspieszył, a on wciąż działał. Nie mogłaś powstrzymać się, aż w końcu cząstka ciebie poddała się.

HimChan namiętnie cię całował, głaszcząc twoją szyję, ramię i z powrotem policzek. Wasze usta zaczęły współgrać ze sobą, aż język chłopaka zaczął swoją wędrówkę w nieznane. Na początku delikatnie przesuną nim po twojej dolnej wardze, po czym gwałtownie mocniej się do ciebie przycisną. Wasze usta i języki splatały się w jedną całość, a on głaszcząc cię po włosach domagał się więcej - więcej pocałunków, jeszcze głębszych, namiętniejszych.

Na sekundę oderwał się od ciebie, uwalniając twoje nadgarstki, przejechał opuszkami palców od twojego łokcia aż do dłoni, wplatając swoją dłoń w twoją. Patrzył na ciebie tak ciepło i czule. Nikt wcześniej tak na ciebie nie patrzył. Nic nie mówił, a ty jakoś nie mogłaś zacząć krzyczeć i uciekać. Zahipnotyzował cię swoim spojrzeniem.

Delikatnie przybliżył swoją twarz do twojej, dotykając się nosami nawzajem nosami, słodko się do ciebie uśmiechną – Nawet nie wiesz jak ja cię ubóstwiam – westchną cicho i delikatnie złożył na twoich ustach, słodki pocałunek, za którym szedł następny.. i następny i następny..

„ Taki słodki... seksowny.. HimChan… HMICHAN?!” – wróciłaś do swojego umysłu. Korzystając, że wróciły do ciebie siły, a Kim nie przytrzymywał cię z tą samą siłą co wcześniej, zrzuciłaś go z siebie.

HimChan zaskoczony tym nagłym ruchem, od razu staną na równe nogi i palcem wytarł dolną wargę mówiąc:

- Gryziesz – Uśmiechając się, zrobił krok w stronę twojej leżącej na podłodze sylwetki.

- A TY SSIESZ! – rzuciłaś się do ucieczki. Niezdarnie podniosłaś się z posadzki i biegnąc w stronę swojego plecaka przy wyjściu, wywaliłaś się. Nie wywaliłaś się z swojej winy, tylko z winy barku widoczności.

Ktoś zgasił światło.

„ Ave elektryczność! =.=” – nie mogłaś mieć większego pecha.

W nicości jaka cię otaczała, usłyszałaś czyjeś kroki i śmiech :

- Boisz się ciemności? Nie mów że tak!? – HimChan świetnie się bawił.

- Boisz się mojej nogi pomiędzy udami? Nie mów że tak!? – zakpiłaś z niego, ale naprawdę ciemność trochę cię przerażała.

Nie wiedziałaś w którą stronę wyjście, w pomieszczeniu nie było ani jednego okna, całe było pokryte lustrami.

Nerwowo ruszałaś rękoma po podłodze, by wyczuć jakikolwiek przedmiot do obrony, cokolwiek.

Za późno.

Nagle ktoś przytulił cię mocno od tyłu, zaciskają swoje ręce w twojej talii.

„Ktoś? Naprawdę, w tym pomieszczeniu są tylko dwie osoby. Ja i tamto zboczone coś.”

HimChan musną twoją szyję ustami, po czym zaczął obdarowujać ją milionem drobnych całusków. Nie miałaś siły już walczyć.. dlatego bo :

„ Po pierwsze jest to cholernie przyjemne

Po drugie.. Cholero zielona, nic nie widze!

Po trzecie JEST TO CHOLERNIE PRZYJEMNE >_<! „ – nie zauważyłaś kiedy zaczęłaś się uśmiechać, czując jego usta na swojej skórze.

Nagle obejmujące cię ręce zniknęły, tak jak i cała postać za tobą.

Przerażenie ogarnęło całe twoje ciało.

„ Serio.. tak strasznie boję się ciemności?” – odkryłaś następną swoją słabość. Pierwszą wydaje się być jakaś osoba..

- Hi hi.. himChan..? Jesteś tu nie..? – Czułaś się jak ślepa.

- Omo, jak słodko.. Taki krecik – zachichotał w przestrzeni głos Kima.

- Ja ci dam kreta.. jak cię dorwę, to ty będziesz jak te krety : zakopany pod ziemią + gratis ode mnie – drewniana trumna – machałaś ręką w powietrzu, by wyczuć cokolwiek.

Nagle coś chwyciło twoją dłoń.

- Boże! – krzyknęłaś, kiedy serce ci prawie wyskoczyło z piersi.

- Nie Boże, tylko HimChan – chłopak mocniej chwycił twoją dłoń, wplątując w nią własną – Chodź mój kreciku, pomogę pozbyć ci się tego twojego lęku do ciemności – i mocno pociągając za twoją rękę, zniknęłaś za tym uściskiem w głębszej ciemności.
I JAK WAM SIĘ PODOBAŁO ?? JA JESTEM ZACHWYCONA NIESTETY SCENARIUSZ BYŁ JUŻ PUBLIKOWANY ;CCC LECZ WARTO GO PRZECZYTAĆ PISZCZIE W KOMENTARZACH CZY WAM SIĘ PODOBAŁ

wtorek, 2 lipca 2013

Niezapowiedziany taniec (N-VIXX)

Chciałabym was bardzo przeprosić za tak dłuuuugą przerwę, ale naprawde nie wiedziałam z kim pisać kolejny scenariusz XDD. Lecz ten scenariusz chciałabym zadedykować mojej nonce Nataszy dzięki, której możecie czytać te scenariusze.

- Nie ma to jak powylegiwać się na kanapie po wyczerpującym treningu tanecznym.- Westchnełaś upadając na czerwoną kanape w swoim przytulnym pokoiku. Cała rozgrzana podniosłaś butelkę wody i zaczełaś ją pić gdy do twojego pokoju weszła kumpela :
- Nie zgadniesz co się stało ! VIXX wraca do Korei po długim turne. Jestem taka szczęśliwa. Mam tylko cichą nadzieje, że wkońcu chłopaki mnie zauważą przecież jestem na ich każdym koncerce i zawsze ale to zawsze wykupuje bilety przy samej scenie. I... widze że strasznie cie to interesuje ?! - zapytała z ironią
- Przepraszam cię, ale jestem strasznie zmęczona po treningu wiesz, że trenuje teraz 2 razy cięzej na konkurs do teledysku i nie znam tych chłopaków ani z głosu ani z twarzy. A poza tym to nie tylko ty jesteś ich fanocholiczką wiesz ile takich osób jak ty jest na całej kuli ziemskiej ?? - popatrzyłaś na nią z uśmiechem na twojej czerwonej twarzy.
- Ile ?? - zapytała ze śmiechem w głosie - a poza tym to zobaczysz jeszcze zostane dziewczyną HongBin'a i będziemy razem do końca życia - usiadła rozmarzona obok ciebie. Jej oczy zaczeły błyszczeć i przestała kontaktować ze światem .
- Halo ??- zaczełaś machać przed nią dłonią - halo , ziemia do Nataszy!! (XDDD)- nie było z nią żadnego nawet najmniejszego kontaktu. Nie pozostawiała ci innego wyboru jak krzyknąć na całe gardło :
- O mój Boże VIXX !!!- krzyknełaś z całej siły
-AAAA o boże gdzie ??- zerwała się na równe nogi
Zaczełaś się śmiać. Patrzyłaś na nią lekceważąco. Natasza nie była tak tym rozbawiona jak ty :
- W nagrode za to że tak bardzo ich libisz że aż krzyczysz ich imie to pójdziesz że mną na koncert VIXX i na impreze jedyną w mieście która będzie właśnie dla fanocholików takich jak ja i koniec kropka zaraz ide kupić ci bilety . TO TWOJA KARA.
-Niee no prosze .. - błagałaś ją skomlącym głosem
- Idziesz ze mną
Następnego dnia obudziłas się ze świadomością że będziesz musiała iść na jakiś głupi koncert i jeszcze na impreze .
-Przecież ja ich nawet nigdy nie słuchałam. Wstałaś . Ubrałas się w zaduży o 3 rozmiary t-shirt i kótkie dżinsowe spodenki. poszłaś zrobić sobie kawe gdy rozległo sie pukanie do drzwi. Otworzyłaś i zobaczyłas 6 mężczyzn stojących jeden koło drugieg jak jacyś modele. Podszedł do ciebie chłopak wydający się na jakiegoś lidera i powiedział:
- No cześć , wiesz kim jestem ? powiedz mi mała gdzie znajde wille 16 ??
- Cześć , willa 16 jest zaraz obok , nie wiem kim jesteś i nie jestem MAŁA !! - popatrzyłas na niego ironicznie. "Lider " się zmieszał widziałaś że inni zaczeli się strasznie śmiać i zaczęli jeden do drugiego coś mówić
- Uuuu, ale mu pojechała
- Wow ładna i do tego ostra - szeptał i śmiał się pod nosem
W końcu podszedł jeden z nich z fullcap'em na głowie
- Wybacz jestem Ravi a to Hyuk, HongBin, Ken, Leo i N wygląda na to że będziemy sąsiadami
-Miło mi , może wejdziecie na kawe dopiero co zaparzyłam - zachecałaś ich bo w końcu nie co dzień spotyka się 6 słodkich i przystojnych facetów jednocześnie.
- Przepraszamy ale nie możemy zostać ani wejść musimy przygotować się na koncert
- Koncert VIXX'u, o co za szczęście ja i moja przyjaciółka też idziemy na ten koncert szczerze to nie słyszałam jeszcze ich utworów więc będzie ciekawie może pójdziemy tam razem ??- zaproponowałaś uśmiechając się czarująco widziałaś jak się na ciebie patrzą nie mogą oderwać oczu od twoich nóg . jeden z nich zaczą się śmiać i dodał:
- Napewno się spotkamy - uśąmiechną się N
Cóż zamknełaś drzwi. Nalałaś sobie świeżo zapażonej kawy i pobiegłaś do garażu. Garaż - można było tak nazwać pomieszczenie bez auta z mnustwem luster powieszonych na ścianach oraz wieży z której najczęściej puszczałaś muzykę. Zaczełaś tańczyć. Naprzeciwko mieszkali chłopcy. Nie przejmowałaś się tym że ktoś ci się przygląda. Byłaś wręcz zadowolona że jesteś w centrum uwagi. Ravi, N i Ken stali za ogrodzeniem i starali się dostrzec twoje ruchy. No cóż nie było to zbyt łatwe gdyż twoi rodzice zadbali o to by żywopłot był dość wysoki.
- No nic musze iść przygotować się na koncert.- westchnełaś i wyłączyłaś muzykę. Zamknęłaś garaż i poszłaś z niechęcią do pokoju.
Przed wielkim budynkiem stało mnustwo dziewczyn z plakatami płytami i logo grupy na ciuchach. Dopchałyście się do wejścia
- To nasze wejściówki- powiedziała Natasza i nie zastanawiając się dłużej weszłyście czym prędzej hmmm... mozna by tak powiedzieć zostałyście po prostu wepchnięte do środka. Zajełyście miejsa przy samej scenie, gdy ni z tąd ni z owąd pojawił się mężczyzna który podszedł do ciebie i zaptrał :
- To ty jestes__________?
- Taaak?? - powiedziałaś nie wiedząc co masz robić
- Jestem menadzerem chłopaków dowiedzieliśmy się że świetnie tańczysz czy zechciałabyś zatańczyć na podwyższeniu za chłopcami podczas koncertu ruchy dowolne wygodne dla ciebie oczywiście.- nalegał mężczyzna
- Nie wiem co mam powiedzieć ale pewnie z chęcią zatańczę - powiedziałaś zachwycona że ktoś cie dostrzegł
- Twoja koleżanka oczywiście może pójść za scene i ci kibicować albo zostać tutaj
-Zostanę - powiedziała popychając się w stronę menadzera
No cóż poszłaś z menadzerem za scenę uśmiechnięta aż nagle rozpoznałaś Raviego zszokowana popatrzyłaś na całą szóstkę.
-A więc to chłopcy jest ta tancerka mam nadzieje że się z wami oswoi - powiedział menadzer z telefonem w ręce
- Mam nadzieję że się na nas nie złościsz ?? - zapytał cię Ken z słodką minką
- Nie nie to nie wasza wina że was nie znałam - zaczełaś się tłumaczyć- yyy.... to gdzie mam wejść na to podwyższenie i nie przejmujcie się mną jestem tylko tłem - powiedziałaś cała czerwona
-haha - zaśmiał się N- tłem ale zato przepięknym tłem- popatrzył ci prosto w oczy z uśmiechem naa twarzy
- Jestem tu aby tańczyć a nie flirtowac z tobą - powiedziałaś ostro
Poszłas na małą "winde"która wywiozła cię na samą górę chłopcy weszli na scene tylo N troche w nie w sosie. Zaczeli śpiewać ty zaczełaś tańczyć tak 1,2,3,4,5,... piosenkę aż do końca występu. Po zakończonym koncercie N zatrzymał cię przed wyjściem powiedział :
- Kto nauczył cię tak tańczyć ??
- Mama jest tancerką mam to już chyba we krwi - zaśmiałaś się uroczo- wiesz a dlaczego mo nie powiedziałeś że to właśnie wy jesteście tym VIXX ???
- Wiesz gdybym ci powiedział pewnie zaczełabyś piszczeć i wgl. ale powiec mi czy to zaproszenie jest dalej aktualne ??
- No wiesz... - przerwała wam jakaś dziewczyna z prośbą o zdjęcie i autograf - pewnie tylko nie wiem czy masz czas -westchnelaś
- To jak jutro w "Cafe Princess" - nie czekając na odpowiedź poszedł za Ravim
- Jasne - powiedziałaś uśmiechnięta

PS.Może nie należy do najdłuższych, ale mi się podoba