czwartek, 21 sierpnia 2014

Zbrodnia marzeń (V - BTS )

Anioooong ~~ Jak tam ? Powracam z nowym scenariuszem tym razem.. tak całkowicie inaczej pisany niż wcześniejsze mam nadzieję, że się wam spodoba . I tak opisałam się ~.^ ZAPRASZAM ~~




Po wyczerpującym dniu wróciłaś do domu i miałaś w głowie tylko jedna myśl " Pójść spać  ". Po wejściu do pokoju ściągnęłaś z siebie czarną skórzaną kurtkę. Następnie z kieszeni od spodni wyciągnęłaś pistolet i włożyłaś go do małego sejfu, który znajdował się w ścianie za obrazem. Włożyłaś wygodne dresy i poszłaś do kuchni zrobić sobie pożywny posiłek. Miałaś za sobą ciężki dzień w końcu nie co dzień tłumaczyłaś się czemu nosisz przy sobie broń do pracy. Usiadłaś przy stole i zaczęłaś jeść ryż z sosem curry. Włączyłaś telewizor kiedy nagle usłyszałaś dzwonek TEJ komórki. Nie lubiłaś tego dźwięku on oznaczał tylko jedno " Szef chce dać ci nowe zadanie". Niechętnie wstałaś i podeszłaś do głośnego urządzenia. Na ekranie widniał duży napis "ŁYSY". Przycisnęłaś zieloną słuchawkę i przyłożyłaś telefon do ucha.
- Dawno się nie widzieliśmy - zaśmiał się
- Faktycznie - powiedziałaś spokojnym tonem
- Kawiarnia na rogu za 15 minut - usłyszałaś głos i od razu telefon się urwał . Odłożyłaś telefon i powiedziałaś do siebie:
- Aishh.. nawet zjeść mi już nie wolno ! - podeszłaś do białego marmurowego stołu w kuchni i chwyciłaś talerz z prawie nienaruszonym jedzeniem i zaniosłaś go do lodówki. Następnie poszłaś do sypialni, by się z powrotem ubrać. Założyłaś ubranie i wyszłaś z mieszkania. Z twojego domu do kawiarni szło się 5 może 4 minuty, więc nie śpieszyłaś się za bardzo. Chwyciłaś za klamkę od drzwi i weszłaś do środka. Rozglądałaś się po pomieszczeniu, aż ujrzałaś przystojnego, czarnowłosego mężczyznę w garniturze. Podeszłaś do stolika i usiadłaś na przeciw.
- Ehh.. co jest tak ważne, że nie mogę zjeść spokojnie jednego posiłku - powiedziałaś zakładając nogę na nogę .
- Twój ukochany ma dla ciebie nową misję złotko - powiedział z szyderczym uśmiechem.
- Ukochany powinien wiedzieć, że nienawidzę jak się na mnie mówi złotko - powiedziałaś chwytając menu kawiarni
- Och przepraszam tygrysico. - powiedział podsuwając ci dużą szarą kopertę.
- Nowy cel ? O co chodzi ? - zapytałaś się bez przejęcia
- To Kim Taehyung. Znany również jako V. Ma 21 lat. Taki zwykły nastolatek, ale kompletnie groźny.
- Co takiego zrobił ? - zapytałaś spoglądając spokojnie na kartę menu .
- A powiedzmy, że naraził się szefowi. Obiekt do natychmiastowego zlikwidowania. Więc sama rozumiesz tygrysico do kogo byśmy się mogli zgłosić jak nie do ciebie. Jesteś naszym najlepszym strzelcem . - zaśmiał się pogardliwie
- Tak. Owszem strzelać umiem świetnie. Jaka stawka ? - zapytałaś
- Jak za 3 osoby . W końcu należy ci się jakaś premia, czyli jakieś 50,000 tysięcy euro razy 3 ...
- Rozumiem. - już chciałaś wstać kiedy mężczyzna zatrzymał cię
- Tylko jest jeden haczyk.
- Ehh... zdziwiłabym się gdyby nie było - powiedziałaś z powrotem siadając .
- Musisz go w sobie rozkochać, a następnie zabić .
- Okey . Nie ma problemu tylko to zajmie 2 razy dłużej niż zwykle
- Nic nie szkodzi my poczekamy - po zakończeniu swojej wypowiedzi wstałaś i wyszłaś z kopertą w ręku. Gdy wróciłaś do domu otworzyłaś kopertę w niej była zaliczka i zdjęcia oraz namiary chłopaka. Misja jak każda inna , lecz zadziwiło cię dlaczego masz załatwić tego chłopaka. Spoglądając na zdjęcie chłopaka przypomniał ci się twój nieżyjący ojciec. Który zginą z rąk chińskich służb w jednej z jego misji . Przed oczami miałaś jego twarz, a w głowie słyszałaś jego słowa " Nie pytaj, nie angażuj się po prostu zabijaj". Twoje oczy zaszły łzami, a ty zamiast płakać otarłaś oczy i poszłaś do tak zwanej garderoby, gdzie oprócz pięknych i drogich ubrań znajdował się mały " tajny" pokoik. Odsunęłaś dużą, pięknie zdobioną złotem sosnową szafę i wcisnęłaś PIN do drzwi. Po otworzeniu weszłaś do środka i na korkowej tablicy przywiesiłaś zdjęcie chłopaka. Następnie podeszłaś do szklanego stołu stojącego na środku pomieszczenia i z małego czarnego pudła stojącego przy nodze stołu wyciągnęłaś mały podsłuch. Zwróciłaś się jeszcze do portretu twoich rodziców i wróciły ci wspomnienia
***
Zbierałaś kwiaty na małej łące przy wiejskim domku jako 10-letnia dziewczynka. Gdy zrobiłaś malutki bukiecik z polnych roślin pobiegłaś na domowy ganek gdzie siedzieli twoi rodzice. Kłócili się nie zauważywszy ciebie starałaś się cofnąć za drewniane deski, by podsłuchać rodziców. Twoja mama podniosła głos :
- Dlaczego ty ją w to wciągnąłeś ? - zapytała 
- Ma talent. To ona kiedyś będzie najgroźniejsza zobaczysz nie ja nie Bedro. Ona. Ma charakter, i teraz jeszcze geny. Małe przygotowanie i ...
- Dość ! - przerwała mu matka - to jeszcze dziecko które nie wie co to broń. Chce, żeby miała normalne życie nie takie jak morderca .
- Nikt jej nie złapie ma już to zapewnione dobrze wiesz. Z resztą .. powinna kontynuować tradycje.
- Jaką tradycję ? Zabijanie niewinnych ludzi ? - zapytała 
- Winnych jak już. Zobaczysz jeszcze nie będzie odczuwać strachu. - w tym momencie twoja mama uderzyła twojego ojca w twarz. Zła wyszłaś z ukrycia i powiedziałaś :
- Przestańcie. - rodzice spojrzeli na ciebie i ojciec podszedł do ciebie i powiedział . 
- Córeczko jest coś o czym powinnaś wiedzieć. Tatuś jest dobrym człowiekiem, ale to taka praca ...
- On jest mordercą - wykrzyknęła kobieta i upadła na kolana. Podbiegłaś do niej i powiedziałaś pocieszającym głosem.
- Mamo . Tata nie chce zabijać , ale robi to dla nas byśmy mogły żyć spokojnie. Będę taka jak on i będziesz ze mnie dumna .- Mama podniosła na ciebie zapłakany wzrok, a ty włożyłaś w jej dłonie bukiet kwiatów. Ucałowałaś ją w czoło i podeszłaś do stojącego za tobą ojca . Chwyciłaś jego dłoń i powiedziałaś - chodźmy . Nauczysz mnie tego co ty już umiesz. - lecz w głębi serca chciało ci się płakać i zostać przy matce. Jednak wiedziałaś, że jak tylko zostaniesz wszyscy możecie zginąć. 
***
Uśmiechnęłaś się lekko i powiedziałaś sama do siebie. " mamo , tato to za was ". Wyszłaś z pokoju i przesunęłaś szafę tak jak była wcześniej. Stanęłaś przed szafą i wyciągnęłaś z niej jeansowe szorty obcisłą białą bluzkę. Przebrałaś się i wyruszyłaś na misję w poszukiwania obiektu. Wyszłaś z mieszkania i udałaś się do parku. Zaczęłaś pozornie biegać, gdy tylko zauważyłaś V idącego i grzebiącego coś w telefonie kompletnie nie zwracającego uwagi na to co go otacza wbiegłaś w chłopaka przewracając siebie i jego.
- Mianhae. - powiedziałaś chwytając się za kostkę u nogi.
- Wszystko w porządku? - powiedział przerażony mężczyzna widocznie zdezorientowany.
- Ani, chyba skręciłam kostkę . - powiedziałaś drżącym głosem
- Pomogę pani wstać .- chwycił cię z tali i podniósł, aż stanęłaś. Zaczęłaś swój sabotarz.
-Aa... - jęknęłaś
- Gdzie pani mieszka? Pomogę pani w drodze do domu. Świetnie znam się na pierwszej pomocy .- powiedział spoglądając na twoją figurę.
- To strasznie daleko. Dziękuję za pomoc poradzę sobie. - powiedziałaś uwodzicielsko spoglądając na chłopaka. Wydawał się być naprawdę dobrym i niewadzącym nikomu człowiekiem który lubi pomagać innym. 
- To żaden problem podjedziemy samochodem. - powiedział uśmiechając się niewinnie. Popatrzyłaś na niego i kiwnęłaś na zgodę. Położyłaś rękę na jego barkach, a on chwycił cię w pasie i zaczął cię prowadzić. Utykając na prawą nogę poszłaś z V parę alejek, aż zauważyłaś czarnego mercedesa, a za kółkiem siedział nie kto inny tylko Łysy. Mrugnęłaś mu okiem na znak, że wszystko idzie jak z płatka. Ten zobaczywszy to zapalił samochód i odjechał z piskiem opon. 
- To moje auto. - Powiedział uradowany, a ty uśmiechnęłaś się i wsiadłaś oczywiście z pomocą młodzieńca. Następnie poczekałaś, aż chłopak wsiądzie i zapali auto. - gdzie mieszkasz ? - zapytał
- Na Jongno* 25. - powiedziałaś dumnie. Nie łatwo było tam o mieszkanie, ale dzięki twojej pracy byłaś w stanie zapewnić sobie luksus. 
- Chinch ? OMO. Kocham tą ulicę. Jak ci się udało tam kupić mieszkanie? - zapytał zdziwiony, lecz zarazem zachwycony. 
- Pomógł mi ojciec. - powiedziałaś - właśnie nie przedstawiłaś się. Nazywam się  _______. A ty ? - zapytałaś udając niewiedzę 
- O Kim Taehyung, ale mów ni V. - powiedział radośnie . Gdy dojechaliście na miejsce V wysiadł pierwszy i podbiegł do twoich drzwi, by ci pomóc. Otworzył drzwi od samochodu i zaczął się wspierać. Weszliście do mieszkania i zobaczyłaś na twarzy chłopaka wielki zachwyt. - OMO. To twój dom ? - zapytał z nie dowierzaniem. 
-Ne, rozgość się - powiedziałaś idąc kulawym chodem do kuchni. - chcesz może coś do picia ? - zapytałaś z grzeczności. 
- Ne, poproszę wodę jeśli to nie problem - odkrzyknął V oglądając zdjęcia stojące na jednej z półek w salonie. Nalałaś wody do szklanek i poszłaś do salonu gdzie pałętał się chłopak. 
- Proszę. - powiedziałaś kładąc szklankę na szklanym stole stojącym na czerwonym, futrzastym dywaniku. Leżącym przed czarną pięknie wykonaną kanapą. Podeszłaś do chłopaka, a ten zapytał :
- To jest twój tata ? - pokazał na twojego ojca
- Ne.- powiedziałaś smutnym głosem. 
- Musisz być bardzo związana z tatą .
- Byłam .. - powiedziałaś spuszczając wzrok ze zdjęcia
- Co się stało? - zapytał zainteresowany chłopak 
- Mój tata nie żyje. - powiedziałaś patrząc się na chłopaka.
- Mianhae . Jak zginął ?- popatrzył się na ciebie naprawdę smutny. Doszła do ciebie kolejna fala wspomnień. Wspomnień których nie lubiłaś ...
***
- ________ kryj się za mną. Jest tam zbyt niebezpiecznie bym cię narażał. Zostań tu, a ja pójdę i ich zastrzelę. - powiedział poważnie twój ojciec .
- Appa. Nie pozwolę ci tam iść samemu jeszcze ci się coś tanie. Mają naprawdę groźną broń nie pamiętasz ? Sam szef to mówił. - powiedziałaś nalegając
- Nie wolno ci się stąd ruszyć ani na krok rozumiesz ?
- Appa  ! To już nie żarty oni mają Mannlicher M1895. - powiedziałaś stawiając na swoim.
- Nie wyraźnie mówię czy jak? Zostajesz albo więcej nie będziesz ze mną pracować. - powiedział ruszając z ukrycia. Mogłaś tylko westchnąć. Nagle usłyszałaś strzały. Przerażona wychyliłaś się z kryjówki i zobaczyłaś jak twój ojciec upada na kolana po postrzale klatkę piersiową. Nie czekając ani chwili dłużej wyciągnęłaś. swoją broń i zaczęłaś strzelać do wszystkich wrogów. Trafiałaś jeden za drugim. Jeszcze nigdy nie miałaś takiej 100 procentowej celności jak tego wieczoru. Krew rozpryskiwała się po ścianach szarego budynku. Gdy postrzeliłaś wszystkich przeciwników podbiegłaś do ojca leżącego i krwawiącego na podłodze. Uklękłaś przed nim i to właśnie wtedy polały ci się prawdziwe łzy. Łzy których nie czułaś od 13 lat. Położyłaś jego głowę na swoje kolana i zaczęłaś przeraźliwie wołać.
- APPA! APPA! 
- Uljima. Spotkam się z mamą i powiem jej jaką jesteś wspaniałą córką. Ale obiecaj mi jedno. Będziesz się mścić nie za mnie, za mamę która zginęła w tak barbarzyński sposób. Ufaj szefowi nigdy nie pytaj, nie angażuj się po prostu zabijaj. Zawsze cię kochałem. - powiedział to i wyzionął ducha. Rozpaczliwie starałaś się zmniejszyć krwawienie, lecz nie dawałaś rady pomimo, że miałaś całe ręce w krwi ojca chciałaś go uratować chodź by cudem. 
***
- On ... zginął w wypadku samochodowym - powiedziałaś siadając zamyślona na kanapie popijając wodę.
- To przykre, ale pamiętaj będziesz go miała zawsze w sercu - powiedział chłopak przytulając cię na pocieszenie. W tym właśnie momencie poczułaś sympatię do V. Był czuły i nawet nie wiedząc, że chcesz go zabić chciał ci pomóc. 
- Już jest dobrze. Pogodziłam się z tym. - uśmiechnęłaś się do chłopaka - słuchaj z rekompensacie za podwiezienie do domu może dał byś się zaprosić na kolację do restauracji. Ja stawiam - powiedziałaś już całkiem radosna 
- OK. - powiedział chłopak 
- To może jutro o 19.00 w Bristolu ? - zaproponowałaś 
- Z wielką chęcią. Ahh... będę się już zbierał- powiedział wstając z kanapy i kierując się do wyjścia. Ty również wstałaś i odprowadziłaś nowego znajomego do drzwi . - To pa do jutra - powiedział wesoło. Już wychodził kiedy wrócił się i pocałował cię w policzek - Bay baby - powiedział i wybiegł z mieszkania. Przez pewien czas stałaś przy wejściu jak słup soli. W końcu opamiętawszy się poszłaś do salonu. Wyciągnęłaś podsłuch z kieszeni, gdy nagle usłyszałaś dzwonek tego przeklętego urządzenia. Tak to była TA komórka. Podeszłaś do blatu kuchni i chwyciłaś za telefon.
- Yoboseyo ? - zapytałaś 
- Ahh... tygrysico tygrysico tygrysico jesteś niesamowita. - powiedział Łysy 
- Tak wiem - powiedziałaś spokojnym głosem 
- Ha .. nie wiedziałem, że tak szybko go usidlisz . Słyszałem wszystko dzięki za podsłuch . 
- Taaa... nie ma za co. 
- To jutro kończymy sprawę ha.. po milutkiej kolacji będzie bum . - powiedział mężczyzna i się rozłączył . 
- Jak to koniec ? - zapytałaś się sama siebie . Twarz ci posmutniała, lecz przypomniałaś sobie słowa ojca " nie angażuj się po prostu zabijaj " - i tak zrobię . Jestem profesjonalistką rozkochiwałam w sobie setki facetów, a następnie zabijałam ich z zimną krwią. To ja zapiłam tysiące osób i nigdy nie męczyło mnie sumienie. Za mamę za ojca. Zapłacą mi za to. - powiedziałaś do siebie bulwersując się. Poszłaś się położyć z tą myślą. W końcu jutro czekał cię jeszcze cięższy dzień niż dzisiejszy. Zasnęłaś. Następnego ranka obudził cię budzik. Leniwie wstałaś poszłaś do kuchni zjeść śniadanie i zaczęłaś się przygotowywać do dzisiejszego wieczoru. To nie było tak, że chodziłaś do fryzjera, kosmetyczki, manicurzystki, i innych tego typu pierdołach z okazji tylko robiłaś to bo lubiłaś wydawać pieniądze. Wyszłaś z domu i poszłaś najpierw po sukienkę. Następnie po buty i tak dalej, aż nastała godzina 18.30. Byłaś już gotowa. Delikatnie pofalowane włosy opadały ci na odkryte ramiona. Twoją twarz zdobiły delikatnie podkreślone oczy i ciemno różowy błyszczyk powiększający twoje idealnie wykrojone usta. Na uszach widniały piękne kryształowe kolczyki z zestawu od naszyjnika, który wisiał na twojej szyi zdobiąc jednocześnie dekolt oraz bransoletki, którą miałaś na prawym nadgarstku. Byłaś ubrana w piękną miętową sukienkę zwężaną przy tali i delikatnie falującą u dołu. To ubranie idealnie podkreślało twój biust, idealną talię i piękne długie nogi. By podkreślić wszystko wyrafinowaniem i szykiem miałaś na dobie śliczne białe buty a obcasach z odkrytymi palcami. Na lewej kostce można było dostrzec srebrną bransoletkę, którą dostałaś od taty na 16 urodziny. Przyszykowana już do wyjścia spakowałaś jeszcze broń do torebki i wyszłaś z mieszkania. Na dole czekał już Łysy . Gdy cię tylko zobaczył oczy mu się szeroko otworzyły i nie wiedział co się dzieje. Wsiadłaś do mercedesa i pojechaliście pod restauracje. 
- Pamiętaj na tyłach restauracji będę czekał, aż zjecie i zrobisz bum. W razie wypadku pomogę ci. - powiedział spoglądając ci na biust.
- Arasso , i nie gap mi się na biust, bo nogi z dupy powyrywam . - powiedziałaś trzaskając drzwiami. Weszłaś do restauracji, a kelner od razu podszedł do ciebie i powiedział
- Pani wybranek już czeka. Proszę za mną - powiedział prowadząc cię do pięknie przyozdobionego stołu przy którym siedział V ubrany w niebieski garnitur. Kiedy podeszłaś do stołu on jak przystoi wstał i ucałował mnie w policzek.
- Wow ________. Wyglądasz przepięknie. - powiedział patrząc ci prosto w oczy 
- Komawo - odpowiedziałaś i uśmiechnęłaś się do niego. 
- Jak tam kostka ? Już nie boli ? - zapytał się grzecznie, przy czym kelner podał wam karty menu.
- O już o niebo lepiej. Komawo . V  a jak tam u ciebie powiedz mi coś o sobie . - powiedziałaś nawet nie przeglądając karty byłaś już gotowa do zamówienia. 
- Cóż chcę zostać muzykiem. Najlepiej raperem. - powiedział 
- Tak ? A co cię do tego tak ciągnie? - zapytałaś się zainteresowana.
- Hmmm... to marzenie moje i mojej mamy. Jest chora,ale bardzo mnie wspiera. - powiedział wołając kelnera . Zrobiło ci się do żal. Wiedziałaś co to jest marzenie rodziców. Sama wypełniałaś marzenie swojego ojca. Z zadumy wyrwał cię kelner chcący przyjąć zamówienie. 
- A pani co zamawia ? - zapytał 
- Poproszę owoce morza i sałatkę z pomidorów. - powiedziałaś 
- Wino? - zapytał się kelner . Popatrzyłaś na V, ale na jego twarzy zobaczyłaś tylko oznakę niewiedzy 
- Poprosimy Pinot noir - powiedziałaś bez zawahania. Było to twoje ulubione wino. Miało idealną klarowność i piękny krwisty kolor. Do tego było to również ulubione wino twojej mamy. 
- Doskonały wybór. Taka kobieta która zna się na winach to prawdziwy skarb. - powiedział kelner do Taehyung'a . Ten tylko uśmiechną się i popatrzył na ciebie. Widziałaś zmieszanie na jego twarzy. Siedzieliście przy wspaniałej kolacji. Byłaś zachwycona Taehyung'iem. Idealnie trafiał w twoje poczucie humoru, lecz miałaś do wykonania zadanie. nie wyobrażałaś sobie popełnienia tej strasznej zbrodni. 
- V ... słuchaj muszę ci coś powiedzieć . Będzie to dla mnie bardzo trudne, bo nigdy niczego takiego nie mówiłam innej osobie... -przerwał ci chłopak 
- Rozumiem ja też się w tobie dziwnym fartem zakochałem . Nie wiem jak, ale spodobałaś mi się. -powiedział wstając z krzesła. Nie wiedziałaś co zrobi. Ten podszedł do ciebie i pocałował cię. Było to dość przyjemne, lecz przypomniałaś sobie ostatnią wolę ojca . Nie miałaś wyboru. Odepchnęłaś chłopaka od siebie złapałaś go za nadgarstek i wyprowadziłaś na zaplecze restauracji. Chłopak całkowicie zdezorientowany, tuż na zapleczu wyrwał ci się z dłoni i zapytał . - o co chodzi __________ ? 
- V.. ja jestem złym człowiekiem ... - powiedziałaś chłopakowi prosto w twarz 
- Jak to ty zła? Nie to prędzej ja jestem złym człowiekiem uwierz mi - powiedział wyciągając broń . Gdy tylko się zorientowałaś użyłaś sztuczki, której nauczył cię ojciec w wieku 11 lat. Jak on to mówił "przechwyt broni" - jak ? - zapytał zdziwiony 
- Normalnie, ale zaraz zaraz czy ty przypadkiem nie jesteś z jakiejś mafii? - zapytałaś, lecz nie usłyszałaś odpowiedzi od chłopaka tylko od Łysego, który podbiegł do ciebie zabierając cię z daleka od chłopaka.
- On jest z mafii Chińskiej - wykrzyczał kiedy twoi koledzy po fachu przyłożyli mu pistolet do klatki piersiowej. Usłyszałaś tylko odgłos jednego strzału i zobaczyłaś jak chłopak upada na kolana. Wyrwałaś się przełożonemu i podbiegłaś do chłopaka, którego naprawdę polubiłaś . 
-_______ ja naprawdę cię kocham i tego nie udawałem. Chciałem ci powiedzieć ... - chłopak nie wiedział jak dokończyć . Poczułaś jak po policzkach spływają ci łzy te same co 7 lat temu przy śmierci ojca. 
- V nie odchodź. Ja też cię kocham nie wyobrażam sobie życia bez ciebie - wykrzyczałaś. Usłyszałaś z za siebie męski głos który znałaś, pamiętałaś i przypomniało ci się to on zabił twoją matkę. 
- I nie będziesz musiała - odwróciłaś głowę w stronę mężczyzny kiedy padł kolejny strzał tym razem ostateczny, bo prosto w twoje serce...

*Jongno (droga dzwonów). Jong znaczy dzwon a -no to końcówka oznaczająca zwykle nazwę ulicy. Na deptaku Jongno znajduje się dzwon, który kiedyś obwieszczał otwieranie oraz zamykanie bram miejskich. Dziś zgodnie z ceremonią bije on o godzinie 0:00 

\HyeRi 
PS. Mam nadzieję, że ta odsłona mojego pisania się wam spodobała, jeśli wam się spodobało to piszcie w komentarzach. Jeżeli chcecie podobne scenariusze czy opowiadania to po prostu piszcie na dole