środa, 28 sierpnia 2013

"Każda butelka ma swoją zakrętkę"


Scenariusz udostępniony ze strony : http://kpopopowiadania.blogspot.com/



Siedziałaś przy pustym stoliku na przyjęciu urodzinowym swojej koleżanki. Nie miałaś żadnego pomysłu na resztę wieczoru. Złożyłaś życzenia, wręczyłaś, prezent i obserwowałaś bawiące się towarzystwo. Uważałaś, że to przyjęcie nie różni się od miliona innych.
Nigdy nie obchodziłaś swoich urodzin, myślałaś, że to niepotrzebne. Tłum ludzi aprobujący ciebie i twój wygląd, oraz ich przesadna uprzejmość wobec twojej osoby. Tak, a to wszystko trwało tylko kilka godzin na przyjęciu urodzinowym, bo następnego dnia znów o tobie zapominali.
Bezsensowne.
- Eh.. – westchnęłaś, znudzona powtarzającą się piosenką. Rozglądnęłaś się po sali i stolikach. Twoją uwagę przykuł czarnowłosy chłopak. Nie zwracał uwagi na resztę towarzystwa i bawiąc się zakrętką od napoju, wydawał się odłączać od tego świata.
- No cóż.. – podniosłam się z krzesła i skierowałam się ku mężczyźnie. Szkoda ci się go zrobiło, lecz nie tak „ z dobrego serca”, po prostu czułaś do niego litość.
- Hej – mruknęłaś stając przed czarnowłosym. – Czego się nie bawisz? – spytałaś się, pomijając wszelkie zwroty grzecznościowe.
Chłopak mało zainteresowany, poniósł wzrok, zmierzył cię nim i znów powrócił do swojej wcześniejszej czynności.
„Co to ma znaczyć?” – poczułaś się jak coś by się w tobie gotowało. Jak mógł cię tak zlekceważyć?
- Hej! – rzuciłaś do niego – Mógłbyś odpowiedzieć!
Kruczowłosy znów popatrzył się na ciebie, a ty zdałaś sobie w końcu sprawę z jego wyglądu. Był zadany, nawet bardzo. Czarne włosy gładko ułożone, czarna skórzana kurtka, rurki i przenikliwe spojrzenie. Był przystojny, przytaknęłaś w tej sprawie, lecz jego charakter pozostawiał wiele do życzenia.
- O co.. ci chodzi? – nie mogłaś uwierzyć w to co usłyszałaś. Chłopak o tak wrogiej minie i spojrzeniu, miał niesamowicie delikatny głos. To w ogóle nie pasowało do jego zewnętrznego wyglądu.
- Jak to o co? – w końcu wykrztusiłaś – przywitałam się, a ty nic.. Trochę wychowania, co? – zdałaś sobie sprawę, że wcale nie jesteś lepsza.
- Ah.. Cześć – bez zainteresowania wypowiedział te słowa i znów zaczął bawić się plastikowym przedmiotem.
Po raz pierwszy ktoś tak cię zignorował.
- Hej! Nie myśl sobie, że jesteś jakiś lepszy.. W taki sposób wyglądasz jak desperat! Siedzisz sam i co? Myślisz, że ktoś podejdzie i się zlituje? Że wywołasz u kogoś sumienie! To żałosne – po raz pierwszy mówiłaś takie słowa w taki ostry sposób. Może miałaś z deka niemiłą osobowość, ale nigdy jej tak nie ujawniałaś.
- A ty co właśnie robisz? Nie przypadkiem się litujesz? – chłopak szorstko ci odpowiedział i wstał od stolika – Weź może popatrz na siebie, a nie zaczynasz od innych – to cię dobiło.
Nigdy nikt ci nie zwracał uwagi. Starałaś się grać przed ludźmi pannę „idealną”.
„Ale.. ten chłopak.. CO ZA PALANT!” – twoja irytacja coraz bardziej się powiększała.
- IDIOTA!  - wykrzyknęłaś i nim się obejrzałaś, po twoich policzkach spływały łzy. – Głupek.. – wybąkałaś i zakrywając twarz, chciałaś jak najszybciej opuścić to miejsce.
 Nawet nie zdawałaś sobie sprawy, że jesteś głównym centrum zainteresowania wszystkich obecnych. Każdy kierował spojrzenie na was i waszą małą-wielką” aferę”.
Wycierając spływający makijaż, odwróciłaś się na pięcie i wybiegłaś z budynku.
„ Głupek, idiota, debil.. Uważa się za lepszego?!” – krzyczałaś w myślach, aż twoją twarz ogarną zimny podmuch.
Świeże powietrze i ciemność nocy pozwoliła ci się uspokoić. Było już dosyć późno, a ty stałaś zapłakana przed klubem.
- Głupek.. – dalej płacząc, starałaś jak najmniej pogarszać swój make-up. Zrobiło ci się zimno, ale nie starałaś się na to zwracać uwagi. Twoje myśli były całe zagmatwane wściekłością i desperacją.
„Jak mogłam zostać tak potraktowana? Chciałam być tylko uprzejma i pogadać z nim!” – tłumacząc sama siebie, wiedziałaś, że to co właśnie wymyślasz wcale nie jest prawdą.
Wiedziałaś, że czułaś się przez chwilę lepsza od niego i zrobiło ci się go żal.
Chłopak, którego imienia nie znałaś ani całej jego osoby, wyciągnął na światło dzienne twój charakter, który tak bardzo starałaś się chować.
- Ej – znów tamten głos rozbrzmiał w ciszy i coś ciepłego cię owinęło. Wycierając oczy i rozglądając się za siebie, znów zauważyłaś tego chłopaka. Rzucił na ciebie swoją marynarkę i stojąc przed tobą z rękami w kieszeni, dalej patrzył na ciebie beznamiętnym wzrokiem.
- Czego chcesz? Jeszcze mi nawrzucać? Wiem jaka jestem, więc nikt inny tego widzieć nie musi!  - wyżywając swoją desperację na nim, znów zaczęłaś szlochać.
- Przestań płakać – znów ten bezuczuciowy ton. – To nie ma sensu.
- A co ty możesz wiedzieć? Sam siedzisz, z nikim nie gadasz. Co ty w ogóle tu robisz? – krzyknęłaś.
- Nie podnoś głosu, to nie potrzebne – ten ton już cię wkurzał. – Może zastanowisz się nad tym co ty zrobiłaś i powiedziałaś? Sama to zaczęłaś i sama skończyłaś, więc dlaczego mnie obwiniasz? – nie chciałaś słuchać to, co on mówił, bo z zdania na zdanie, wiedziałaś, że on ma racje.
- Dobra!  Okey, sorry. Możesz już iść? – chciałaś zostać sama, bo na pewno nie zamierzałaś spędzać więcej czasu z tym mężczyzną.
- Już idę, ale jeszcze jedno.. – popatrzył się na ciebie tym razem mając w oczach uczucie.
Litość.
- Nie udawaj kogoś kim nie jesteś. Może masz inny charakter niż inni by tego chcieli, ale czy to powód by się do nich dostosowywać? Serio chcesz być aż tak „sztuczna”? – po raz pierwszy, ktoś naprawdę wiedział co czujesz.
- Co ty możesz wiedzieć.. nie chcę zostać sama, tak jak ty.. – wymamrota łaś.
- Nie jestem sam. Mam grono ludzi, których kocham i oni akceptują mnie takim jakim jestem. Nie uważasz, że to najlepszy układ? – nie miałaś z nim szans.
Pierwszy raz spotkałaś taką osobę. Pierwszy raz, ktoś cię tak pouczył.
- Może czasem warto zamienić tłum obcych, sztucznych znajomych, na małą grupkę prawdziwych, bliskich ci osób? Może lepiej jest żyć będąc sobą, a nie jakąś wyimaginowaną postacią? – patrząc ci się prosto w oczy, tym razem oczekiwał szczerej odpowiedzi.
Wycierając łzy, uspokoiłaś się i przetrawiłaś całą rozmowę.
- Może.. masz rację.. – wykrztusiłaś z siebie. Trudno było ci przyznać, że po raz pierwszy się myliłaś. Tylko, że ta pomyłka trwała przez całe twoje życie.
- Wiem, że mam – chłopak w końcu delikatnie się uśmiechną, a ty spłonęłaś rumieńcem.
Był uroczy, ale o silnej osobowości. Był jak anioł, anioł w czarnym ubraniu i oczach demona.
Spuszczając wzrok, czekałaś aż chłopak pójdzie zostawiając ciebie samą. Nie mogłaś zaprzeczyć, że osoba którą przed chwilą chciałaś zabić, teraz wskazała ci jak zacząć się zmieniać.. i cię oczarowała?
- Ah i jeszcze jedno.. – szybko podniosłaś głowę, z nadzieją, że chłopak przynajmniej się przedstawi lub poprosi cię o numer telefonu. – Moja kurtka.. – wyciągnął bladą dłoń ku tobie i czekał na jego ubranie.
- Emm.. no tak – rozczarowana, zdjęłaś z siebie jego marynarkę i mu podałaś.
- Dzięki – szybko biorąc swoją własność, odwrócił się i skierował ku parkingowi.
„ Już chce jechać? „ – nie mogłaś uwierzyć, że teraz chciałaś by jeszcze chwilę z tobą porozmawiał.
- HEJ!  CZEKAJ CHWILKĘ!  - krzyknęłaś, kiedy chłopak był już na drugim końcu ulicy. – POWIEDZ MI CHODZIAŻ JAK SIĘ NAZYWASZ. CHOCIAŻ TYLE JESTEŚ MI WINNY, PO DOPROWADZENIU MNIE DO PŁACZU!  -  liczyłaś, że spełni twoją prośbę.
- Nie musisz wiedzieć!  I tak mnie nie znasz!  - odkrzyknął ci i znów zwrócił się ku samochodom.
- TO CO? MOGĘ CIĘ NAZYWAĆ JAK CHCĘ? – śmiejąc się, miałaś nadzieję, że to urazi jego dumę i ci się przedstawi.
- Skoro chcesz!  - znów odpowiedział ci tak, jak tego nie chciałaś.
- A JAK BĘDĘ CIĘ NAZYWAĆ IMIENIEM DLA PSA? TO CO? DALEJ MI NIE POWIESZ? – tym razem byłaś przekonana, że ci zdradzi imię.
- Oczywiście, że nie. – usłyszałaś stłumiony śmiech.
Rozśmieszyłaś go, przez to zrobiło ci się cieplej na duchu.
- OKEY!  TO PA… LEO? Hah..  –  roześmiana, byłaś z siebie dumna.
- Cześć. – usłyszałaś tylko to, a potem dźwięk zapalanego silnika.
Stałaś dalej na mrozie i patrzyłaś jak chłopak odjeżdża w czarnym samochodzie. Kiedy tylko zniknął z zasięgu twojego wzroku, westchnęłaś.
- To pa.. Leo.. – nie mogłaś uwierzyć , w to co się wydarzyło.
„ To wszystko… Co to w ogóle było?” – starałaś się jeszcze wszystko poukładać w swojej głowie.


**
*Kilka dni później*
- Em.. Shinhye.. – niepewna, zaczęłaś temat który męczył cię przez ostatni tydzień.
- Tak? O  co chodzi?  - spytała twoja koleżanka. Właśnie siedziałyście u niej w domu i układałyście pozostałe prezenty urodzinowe. – Woow.. patrz się tylko na to!  Nie musieli mi kupować aż tak drogich rzeczy! – śmiejąc się, przyjaciółka pokazała ci drobną bransoletkę z diamencikami.
- Tak.. śliczna – przytaknęłaś jej. – A co do tego tematu..
- Hm? – w końcu zwróciła na ciebie całą swoją uwagę.
- Pamiętasz wszystkich gości na urodzinach? Co do jednego? – chciałaś jak najbardziej sprecyzować pytanie.
- Ym.. Tak. Co do jednego!  - zaśmiała się, chwaląc swoją dobrą pamięć.
- No to.. znasz może imię tego chłopaka? Ten co siedział sam przy stoliku przez cały czas.. Czarne włosy, kurtka, spodnie.. jasna cera i ciemne oczy. No wiesz.. ten co się przy nim.. ym.. popłakałam..? – trochę zawstydzona swoimi wyczynami na przyjęciu koleżanki, wspomniałaś o tym feralnym zdarzeniu.
- Heem..? Co..? Jaki chłopak.. Może to było Seunhyu.. a nieee, on wyszedł zaraz po rozdaniu prezentów. Wątpię by ktoś taki był u mnie imprezie. A ty płakałaś? Hah, kiedy? Głuptasie, chyba wypiłaś za dużo.. – poklepała cię po ramieniu i znów zaczęła przeglądać prezenty - Oh! A ta sukienka..? Wow!
„Jak to?” – dalej nie mogąc uwierzyć w to co właśnie twoja koleżanka powiedziała, siedziałaś może i ciałem na kanapie obok niej, ale duszą przypominałaś sobie całe zdarzenie.
„ To nie możliwe, przecież nic nie piłam, a to się wydarzyło!” – nikt nie mógłby cię przekonać, że to ci się przewidziało.
„ To.. ale.. To co z Leo?” – powoli szaleństwo ogarniało twoje myśli.
Chciałaś już wstać i wyjść na świeże powietrze, kiedy coś ukłuło cię w spodniach, które miałaś na sobie. Sięgnęłaś do kieszeni i wyciągnęłaś mały przedmiot.

„ Zakrętka?”           

/JiHan