A więc tak, ten scenariusz jest napisany "fachową ręką " gdyż napisała go moja Nonka Nataszka . Miałam wstawiać tylko swoje scenariusze, ale postanowiłam, że musicie sobie to przeczytać naprawdę warto !! ZAPRASZAM ;)
Właśnie w myślach powtarzałaś
sobie kroki układu, którego ostatnio nauczyłaś się na zajęciach.
Szłaś chodnikiem i nie zwracając uwagę na resztę ponurej
rzeczywistości, unosiłaś swoje myśli daleko do fikcyjnego studia
tanecznego ćwicząc swój nowy układ.
- SUKO! UWAŻAJ JAK CHODZISZ! – twoje
przemyślenia przerwał zbulwersowany rowerzysta, który
przypuszczasz zmuszony był do nagłego hamowania z twojej winy.
- Sorry, sorry.. Nie musisz się tak
drzeć – wymamrotałaś usuwając mu się z drogi.
Wnerwiony rowerzysta wydusił z siebie
wiązankę przekleństw, skrytykował cię wzrokiem i nie odzywając
się, wsiadł na rower i odjechał.
- Takim spojrzeniem to sobie patrz na
swoją dupę… - już miałaś mu krzyknąć na „dowidzenia”,
kiedy ukłuł cię jeszcze większy gniew…
Ten sposób patrzenia się na ciebie,
tak jakbyś była gorsza. Znasz to uczucie i spojrzenie. Wiesz kto
tak zawsze na ciebie patrzy, za co nienawidzisz tej osoby. To ta
osoba z którą zaraz zostało dane ci się spotkać. Ten okropny
przydupas, którego wykastrowałabyś jak kota. Twój instruktor
tańca - wredny, zadufany w sobie HimChan.
Chodzisz do niego na zajęcia już
dobre parę lat i pomimo, że nienawidzisz go jako osoby, to kochasz
jego styl. Jest dobrym nauczycielem..
„Ta zależy dla kogo” – twoja
irytacja sięgała zenitu. Zawsze zwracał uwagę i krzyczał tylko
na ciebie. Kiedy robiłaś coś poprawnie, to on i tak szukał
najmniejszego błędu, zostawiając resztę zespołu na lipnym końcu.
„Powalony cham” – dwa słowa,
które twoim zdaniem idealnie go opisują.
Nim się obejrzałaś, twoje
rozmyślania trwały tak długo, że stałaś właśnie przed
wejściem do studia.
- Eh.. niech piekło się zacznie –
dodałaś sobie otuchy tymi miłymi słowami i weszłaś do środka.
. . . . .
- DoBrryy…. –przywitałaś się z
resztą wchodząc do sali ćwiczeń, rzuciłaś swój plecak w kąt i
ściągnęłaś górę od dresu.
- Tylko dobry? Gadaj jak ci poszło
ostatnio na zawodach?! Tańczyłaś do Mblaq’u It’s war, nie? Jak
ćwiczyłaś ten układ ostatnio na zajęciach, byłem wniebowzięty!
Wygrałaś?! – Jak zawsze twój nabuzowany kolega z zajęć
nadmiernie się ekscytował. Taki słodki, szczególnie kiedy robił
aegyo, bo go prosiłaś. Prosiłaś? BŁAGAŁAŚ! Wyglądał wtedy
jak miliony jednorożców, kupa słodyczy i innych pierdółek typu
„Tęcza”.
„Słodziak” – nic innego go nie
opisywało tak dobrze.
- Zelo, spokojnie. Nie unoś się tak,
w końcu to ja tam byłam, a nie mam takich ekscytacji jak ty –
czasem zdaje ci się, że to on odebrał tobie tą dziecinną stronę.
Może to i lepiej?
- No to gadaj! Jak było?! Pierwsze
miejsce? Drugie!? – złapał cię za ramiona i potrząsną –
GAADAJ!
- Hah, mówię ci uspokój się!
Poszłam – to prawda, ale nie występowałam – pogłaskałaś go
po policzku, kiedy zobaczyłaś w jego oczach łezkę – No heej! To
ja tak zdecydowałam! Nie płacz, Jelly! – kciukiem wytarłaś mu
rzeczoną łzę, która już spłynęła mu po policzku.
Chłopak patrzył się na ciebie jak
szczeniaczek, który może rozkruszyć serce nawet największego
tyrana.. Aż wybuchł - Boziu.. Pewnie jest ci tak smutno! Nie płacz!
Następnym razem wszystko się ułoży! Wygrasz, obiecuję! – Obią
cię lewą ręką w pasie, a drugą przycisną twoją głowę do
swoich obojczyków.
„ Cóż, co jak co.. Ale ten metr 86
robi swoje.” – pomyślałaś.
- Zelo, nic mi nie jest. Po prostu nie
wzięłam udziału. Nie chciałam brać – pogłaskałaś go po
plecach.
- Właśnie Zelo! Nie płacz młody! –
Wzruszony YoungJae krzykną w waszą stronę z drugiego końca
studia. To nic nowego, że się przytulaliście, Zelo zawsze do kogoś
się przytulał lub płakał.
- Posłuchaj Jae! – następny głos
doszedł z końca sali - Serio to jej sprawa, że nie wzięła
udziału. Nie rób z tego takiej wielkiej afery! Szybko przestańcie
się tulić, bo wbije Him i nam dupy pourywa i zrobi sobie z nich
ozdoby nad kominkiem! Wiecie, że lubi grać „ tego złego” Aw,
nasz Channie… - Daehyun urwał.
Zdziwiłaś się dlaczego tak nagle
ucichł i popatrzyłaś się na niego odrywając głowę od Zelo.
Dae stał jak wryty i patrzył się w
przestrzeń za tobą z tak przerażoną miną, jakby zobaczył ciebie
bez makijażu. Choi również odwrócił wzrok na Daehyuna, po czym
zwrócił twarz w miejsce wpatrywania się Hyuna. Podążyłaś za
nim, odwróciłaś głowę ze siebie i cię zamurowało.
W wejściu stał HimChan.
.
.
.
KUR*A W WEJŚCIU STAŁ HIMCHAN!
Nie dość, że okazujesz uczucia
płaczącemu Żelkowi to Dae nazwał go „Channie”.
ZŁAMALIŚCIE 2 NAJWAŻNIEJSZE ZASADY!
Zero uczuć pomiędzy uczniami w studiu
i ZERO PRZEZWISK CHANA.
- No to kurde, trafił kij na szmatę..
- burkną YoungJae.
HimChan ( cały czerwony ) podszedł do
ciebie i Choi’a, rozdzielił was, popychając młodszego na
posadzkę i krzykną :
- WSZYSCY KURWA WYPIERDOUT MI Z
BUDYNKU!
„No i się zacznie..” –
westchnęłaś i zrobiłaś krok w kierunku Zelo z chęcią pomocy mu
przy wstawaniu i ewakuowaniu się z pomieszczenia. Na twoje
nieszczęście HimChan złapał twój nadgarstek i z diabelskim
uśmieszkiem powiedział:
- O nie słońce, ty zostajesz tutaj.
Pogadamy sobie jak wkurwiony mężczyzna z upierdliwą kobietą.
- Że co..? – „Czym ja zawiniłam?!
Co mu do cholery zrobiłam?!” – oburzyłaś się i wyrywając mu
nadgarstek podeszłaś do barierki obok ściany, czekając na swój
wyrok.
YoungJae strasznie się ociągał, Dae
od razu wybiegł a Zelo ze smutnym spojrzeniem pomachał ci na
„Dowidzenia”.
Zostaliście już sami w studio i z
irytacją czekałaś na swój „wyrok”.
- No mów. Co ode mnie chcesz? Nie mam
ochoty długo patrzeć na twój ryj.. – momentalnie zabrakło ci
powietrza. HimChan pociągną cię i z całej siły przycisną do
podłogi, siadając na tobie okrakiem i przybliżając swoją twarz
do twojej. Jedną ręką przygwoździł twoje nadgarstki do podłogi
nad twoją głowa, a drugą trzymał twoją szczękę tak, abyś była
twarzą zwrócona do niego.
- Co ty do cholery wyrabiasz?!
PUSZCZAJ! – zaczęłaś się miotać i krzyczeć, ale to na nic.
- Hej, młoda spokojnie. Mam kilka
pytań, od ciebie zależy czy dobrze odpowiesz czy też nie. –
próbowałaś jeszcze się wydostać z jego uścisku, po czym opadłaś
bezwładnie na podłogę. Nie miałaś już siły, był zbyt mocny.
– No to gadaj, co tam chcesz. Nigdy
cię nie uczyli o zwyczajnej rozmowie? Od razu przechodzisz do
molestowania? – gdybyś mogła, powyrywałabyś mu wszystkie włosy.
- Uczyli, uczyli. Lecz w twoim
przypadku czasem trudno mi się powstrzymać – głupio się
uśmiechną i przejechał kciukiem po twoim policzku – A więc,
powiedz mi. Dlaczego nie wzięłaś udziału w konkursie tanecznym?
Ćwiczyłaś tak długo ten twój seksownyyyy – zniżył usta do
twoich uszu – taki ładny taniec.. – podniósł twarz i oczekiwał
odpowiedzi.
„ Co za zjeb.” – patrzyłaś się
na niego jak ciele w malowane wrota, a twoja irytacja nie miała już
granic - Wiesz dlaczego? Powinieneś wiedzieć, przecież ty tam
byłeś jednym z sędzi.
- Tak dokładnie, byłem. Nie rozumiem
co do ma do wiatraka?
- Wszystko. Chyba śniłeś, żebym
tańczyła TEN taniec przed tobą. Nie w tym życiu i osobowości
króliczku – po usłyszeniu jego przezwiska poczułaś jak mocniej
ścisną twoje nadgarstki.
- Hah, to teraz jestem twoim królisiem?
Miło. No i cóż.. nie było mi dane zobaczyć tańca, to zawsze
mogę sobie to jakoś odbić – przygryzł usta i puścił ci oczko.
- Chyba jaj sobie robisz ze mnie,
ogarnij się staruchu – chciałaś kolanem kopnąć go w krocze,
kiedy ten szybko zareagował i uniemożliwił ci jakikolwiek ruch.
-Zobaczymy – i momentalnie wpił się
w twoje usta.
„ Co ona kur.. WYPRAWIA?!” –
myślałaś że zaraz eksplodujesz ze złości. Miotałaś się,
próbowałaś wyrwać, gryźć ale to na nic.
Kim wydawał się być pochłonięty
swoimi „obowiązkami”. Zaczął gładzić twoje policzki jedną
dłonią, pogłębiając pocałunek. Twój oddech przyspieszył, a on
wciąż działał. Nie mogłaś powstrzymać się, aż w końcu
cząstka ciebie poddała się.
HimChan namiętnie cię całował,
głaszcząc twoją szyję, ramię i z powrotem policzek. Wasze usta
zaczęły współgrać ze sobą, aż język chłopaka zaczął swoją
wędrówkę w nieznane. Na początku delikatnie przesuną nim po
twojej dolnej wardze, po czym gwałtownie mocniej się do ciebie
przycisną. Wasze usta i języki splatały się w jedną całość, a
on głaszcząc cię po włosach domagał się więcej - więcej
pocałunków, jeszcze głębszych, namiętniejszych.
Na sekundę oderwał się od ciebie,
uwalniając twoje nadgarstki, przejechał opuszkami palców od
twojego łokcia aż do dłoni, wplatając swoją dłoń w twoją.
Patrzył na ciebie tak ciepło i czule. Nikt wcześniej tak na ciebie
nie patrzył. Nic nie mówił, a ty jakoś nie mogłaś zacząć
krzyczeć i uciekać. Zahipnotyzował cię swoim spojrzeniem.
Delikatnie przybliżył swoją twarz do
twojej, dotykając się nosami nawzajem nosami, słodko się do
ciebie uśmiechną – Nawet nie wiesz jak ja cię ubóstwiam –
westchną cicho i delikatnie złożył na twoich ustach, słodki
pocałunek, za którym szedł następny.. i następny i następny..
„ Taki słodki... seksowny.. HimChan…
HMICHAN?!” – wróciłaś do swojego umysłu. Korzystając, że
wróciły do ciebie siły, a Kim nie przytrzymywał cię z tą samą
siłą co wcześniej, zrzuciłaś go z siebie.
HimChan zaskoczony tym nagłym ruchem,
od razu staną na równe nogi i palcem wytarł dolną wargę mówiąc:
- Gryziesz – Uśmiechając się,
zrobił krok w stronę twojej leżącej na podłodze sylwetki.
- A TY SSIESZ! – rzuciłaś się do
ucieczki. Niezdarnie podniosłaś się z posadzki i biegnąc w stronę
swojego plecaka przy wyjściu, wywaliłaś się. Nie wywaliłaś się
z swojej winy, tylko z winy barku widoczności.
Ktoś zgasił światło.
„ Ave elektryczność! =.=” – nie
mogłaś mieć większego pecha.
W nicości jaka cię otaczała,
usłyszałaś czyjeś kroki i śmiech :
- Boisz się ciemności? Nie mów że
tak!? – HimChan świetnie się bawił.
- Boisz się mojej nogi pomiędzy
udami? Nie mów że tak!? – zakpiłaś z niego, ale naprawdę
ciemność trochę cię przerażała.
Nie wiedziałaś w którą stronę
wyjście, w pomieszczeniu nie było ani jednego okna, całe było
pokryte lustrami.
Nerwowo ruszałaś rękoma po podłodze,
by wyczuć jakikolwiek przedmiot do obrony, cokolwiek.
Za późno.
Nagle ktoś przytulił cię mocno od
tyłu, zaciskają swoje ręce w twojej talii.
„Ktoś? Naprawdę, w tym
pomieszczeniu są tylko dwie osoby. Ja i tamto zboczone coś.”
HimChan musną twoją szyję ustami, po
czym zaczął obdarowujać ją milionem drobnych całusków. Nie
miałaś siły już walczyć.. dlatego bo :
„ Po pierwsze jest to cholernie
przyjemne
Po drugie.. Cholero zielona, nic nie
widze!
Po trzecie JEST TO CHOLERNIE PRZYJEMNE
>_<! „ – nie zauważyłaś kiedy zaczęłaś się
uśmiechać, czując jego usta na swojej skórze.
Nagle obejmujące cię ręce zniknęły,
tak jak i cała postać za tobą.
Przerażenie ogarnęło całe twoje
ciało.
„ Serio.. tak strasznie boję się
ciemności?” – odkryłaś następną swoją słabość. Pierwszą
wydaje się być jakaś osoba..
- Hi hi.. himChan..? Jesteś tu nie..?
– Czułaś się jak ślepa.
- Omo, jak słodko.. Taki krecik –
zachichotał w przestrzeni głos Kima.
- Ja ci dam kreta.. jak cię dorwę, to
ty będziesz jak te krety : zakopany pod ziemią + gratis ode mnie –
drewniana trumna – machałaś ręką w powietrzu, by wyczuć
cokolwiek.
Nagle coś chwyciło twoją dłoń.
- Boże! – krzyknęłaś, kiedy serce
ci prawie wyskoczyło z piersi.
- Nie Boże, tylko HimChan – chłopak
mocniej chwycił twoją dłoń, wplątując w nią własną – Chodź
mój kreciku, pomogę pozbyć ci się tego twojego lęku do ciemności
– i mocno pociągając za twoją rękę, zniknęłaś za tym
uściskiem w głębszej ciemności.
I JAK WAM SIĘ PODOBAŁO ?? JA JESTEM ZACHWYCONA NIESTETY SCENARIUSZ BYŁ JUŻ PUBLIKOWANY ;CCC LECZ WARTO GO PRZECZYTAĆ PISZCZIE W KOMENTARZACH CZY WAM SIĘ PODOBAŁ